mussic

menu

niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 01 ~ Zwolniona


- Dziękuje Pani mecenas. - mówi podając mi rękę - Gdyby nie Pani pomoc, w życiu bym się z tego nie wygrzebał. Kto by pomyślał, że kobiety także potrafią być krwiożercze i bezwzględne. Może dałaby się Pani zaprosić na kawę – uśmiecha się do mnie
- Bardzo mi miło, ale praca na mnie czeka – odpowiadam ze sztucznym uśmiechem i ruszam przed siebie. Nienawidzę takich nadętych i bogatych typów

* * *
-Jestem ! - Krzyczę, wiedząc, że Emma na pewno już jest w domu
- I jak pani mecenas ? - śmieje się opadając na kanapę
- To chyba oczywiste. Sprawa wygrana – odpowiadam biorąc w ręce papiery
- Może wyskoczymy dziś na imprezę ? - sugeruje zabierając mi kartki sprzed nosa – Zostaw to chociaż na chwilę – mówi kiwając głową na lewo i prawo
- Do znajomych Toma ? - spoglądam na nią unosząc pytająco brwi. Kiwa głową
- Nie dziękuje. - Odpowiadam złośliwie
- Lucy, może w końcu znajdziemy Ci jakiegoś faceta ? - patrzy na mnie błagalnym spojrzeniem
- Czy ty znowu umówiłaś mnie na jakąś randkę ? - mówię z wyrzutem. Miałam nadzieję, że zaprzeczy, choć dobrze wiedziałam jaka będzie odpowiedź, przecież to Emma
- Raz, chociaż raz.... - stęka dalej. Nie daje jej dokończyć.
- Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie jestem gotowa, a jutro mam bardzo ważną sprawę. - odpowiadam i ruszam do swojego pokoju.
* * *
Pędzę do sądu co sił w nogach, bo jak na złość akurat dziś samochód nie chce mi odpalić. cholera – przechodzi mi przez myśl , kiedy parzę na zegarek. Wbiegam na sale zdyszana, a w momencie wzrok wszystkich kieruje się na mnie.
- Przepraszam za spóźnienie – tylko tyle zdołam z siebie wydusić
* * *
- Jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna ? - siedzę ze spuszczoną głową. Cały czas milczę. - Przykro mi, ale.
- Chce Pan mnie zwolnić ? - Przerywam mu zrywając się z krzesła. - Przecież to moja pierwsza wpadka. Dobrze Pan wie, że jestem najlepszą pracownicą. Zawsze zostaje po godzinach. Nie mam własnego życia, bo cały czas zajmuje się pracą. To nigdy więcej się nie powtórzy – patrze na niego z błagalną miną – proszę dać mi szanse.
- Przykro mi. Proszę przyjść jutro po swoje rzeczy. - odpowiada poważnym tonem. Wstaję z krzesła poddenerwowana i wychodzę trzaskając przy tym drzwiami. Tylko czekał na okazję, żeby mnie zwolnić.
Przecież ta praca to było całe moje życie, co ja teraz zrobię? Idę rozmyślając ze łzami w oczach, kiedy nagle czuję jak ktoś na mnie wpada. To jakiś facet, który na dodatek wylał na mnie kawe .
- Patrz jak łazisz.  Zobacz co zrobiłeś ! – Krzyczę wskazując ręką na moją nowo zakupioną koszulę.
- Przepraszam..
- Przepraszam tu chyba nie wystarczy
- To ty na mnie wpadłaś, to Twoja wina
- Co za pajac – szepczę, ruszając w stronę domu. To zdecydowanie najgorszy dzień w moim życiu. Chcę, żeby jak najszybciej się skończył.
* * *
-Jestem ! - rzucam w drzwiach, kierując się do swojego pokoju
- Co Ci się stało ? - Emma mierzy mnie wzrokiem
- Najgorszy dzień mojego życia – mówię, rzucając się mojej przyjaciółce na szyje., po czym ze szczegółami opowiadam jej dzisiejszy dzień.
- Wow. - Wydusza z siebie gdy kończę. - Skoro już nie jesteś zajęta pracą … - westchnęła po chwili ciszy – to może warto było by wybrać się na imprezę ? - Spoglądam na nią pytająco
- Nie – odpowiadam oschle i wychodzę..
* * *
Do rozmowy o pracę zostało mi jeszcze trochę czasu. Kiedy jestem już na odpowiednim piętrze biurowca zaczepia mnie nieznajoma blondynka
- Hej jestem Blanca. Przyszłaś na rozmowę o pracę ? - mówi z uśmiechem
- Lucy. - odpowiadam podając jej rękę – Aż tak widać, że tu nie pracuję ?
- Nie, nie jest źle. Z tego co wiem nikt nie ukradł Ci tej posady
- Czy szef jest bardzo wymagający ? - pytam z lekką obawą
- No wiesz.. - na chwilę zawiesza głos – skłamałabym, gdybym powiedziała, że jest przemiłym starszym Panem - śmieje się – ale to wszystko przez jego syna, który albo ciągle się spóźnia, albo po prostu olewa spotkania - wyjaśnia. W dodatku codziennie ma inną dziewczynę, ale cii … - pokazuje palec kładąc go na usta pełne czerwonej szminki.

Całe spotkanie przeszło, dosyć gładko jak na opinie, którą szefowi wystawiła Blanca
- Witamy w firmie – mówi mężczyzna, kiedy wstaje z krzesła
- Naprawdę Panu dziękuje, nie zawiedzie się Pan – odpowiadam szczęśliwa
- Zaraz przyjdzie mój syn i pokaże Pani gabinet, ale oczywiście jak zwykle się spóźnia. - wzdycha – Będziecie pracować obok siebie, jeżeli pracą można w ogóle nazwać postępowanie mojego syna.. - denerwuje się - O właśnie jest – wskazuje ręką na młodego mężczyznę wchodzącego do jego gabinetu. Ku moim oczom ukazuje się to ten sam, który wylał na mnie resztki swojej kawy w parku
- To jest Lucy.. - nie zdąża dokończyć, ponieważ syn mu przerywa
- Miło poznać – mówi z pośpiechem podając mi rękę – chodź pokażę Ci twój gabinet.

2 komentarze:

  1. W końcu przeczytałam :* świetne <3 co dalej? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wrażeniem tak dojrzałego stylu pisania ! Oby tak dalej ;) powodzenia w pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń